Z cyklu „Kobiety stąd” – Firma stworzona z pasji

Z cyklu KOBIETY STĄD

Rozmowa z Anną Mścichowską, właścicielką biura  „Magia podróży”.

– Już osiem lat prowadzi Pani własne biuro podróży. To długo czy krótko?

– Patrząc wstecz – osiem lat to sporo. Ale z drugiej strony to niewiele, bo myślę, że jeszcze dużo przede mną.

– Gdyby dziewięć lat temu ktoś Pani powiedział, że będzie prowadzić własne prężne biuro podróży, jak Pani zareagowałaby?

– Powiedziałabym, że jest to nierealne, niemożliwe. Zarzekałam się kiedyś, że nigdy nie otworzę własnej działalności. Zawsze wydawało mi się, że to zbyt duża odpowiedzialność, że to nie dla mnie.

– Co więc się stało, że zdecydowała się Pani na ten krok?

– Po prostu byłam młoda i ambitna, a w poprzedniej pracy nikt tego nie traktował poważnie. Raczej mnie nie doceniano. Miałam mnóstwo pomysłów, które nie były wykorzystywane. Zdecydowałam się odejść z pracy i założyć własną firmę. Mój mąż mnie do tego zmobilizował i bardzo mnie wspierał, wierzył we mnie.

– Co się zadziało, że się udało?

– Postawiłam sobie założenie, żeby robić to, co lubię i jednocześnie zarażać ludzi przyjemnością płynącą z podróżowania. Uwielbiam kontakty z innymi ludźmi. Spotykam się z klientami, rozmawiamy o wyjazdach i przegadujemy godziny. Chcę, by moi klienci nie tylko byli zadowoleni, bo to już mi nie wystarcza, oczekuję , że będą wracać zachwyceni i chcieli jeszcze… i jeszcze…. Postawiłam na osobisty z kontakt z klientami. Uważam, że kontaktu z człowiekiem nie zastąpi rezerwacja internetowa, bo klienci w dalszym ciągu potrzebują wielu niezbędnych informacji i porad, które pomogą im czuć się bardziej komfortowo na wakacjach.

– Sama Pani też jeździ na wycieczki?

– Tak, i to bardzo często. Ja i moje koleżanki z pracy. Chcemy bowiem być kompetentni, udzielić kompleksowej informacji. A jak zobaczymy, sprawdzimy, to wtedy wiemy, że klient wróci zachwycony. Często swoje wyjazdy opisujemy zresztą na naszym blogu. http://magiapodrozy.pl/blog/

– Co Pani uważa za swój największy sukces biznesowy?

– Przede wszystkim cudowną załogę, do której mam pełne zaufanie. Możemy na siebie wzajemnie liczyć. Każda z nas ma rodzinę i dzieci, więc musimy na sobie polegać w razie różnych sytuacji. Traktujemy siebie jak siostry, dlatego mogę powiedzieć, że każdy dzień zaczynam z uśmiechem na twarzy i to chyba jest najważniejszy sukces.

– A największe wyzwanie?

– Marzyliśmy o większej przestrzeni na biuro i udało się. Od maja jesteśmy w pięknym dużym biurze, które również bardzo podoba się naszym klientom, więc rozpiera nas duma J Teraz musimy sobie wyznaczyć nowy cel. Ale raczej najważniejsze to po prostu być.

– Co powiedziałaby Pani kobietom, które rozważają założenie własnej firmy, usamodzielnienie się?

– Nigdy nie wiemy co nas czeka, jak będzie…, ale odrobinę odwagi i wsparcia bliskich i kochanych nam osób  może sprawić, że możemy przeżyć życie robiąc to, co nam sprawia radość  i czyni nas po prostu szczęśliwymi ludźmi. Wszystkie „schody” które napotkałam na swojej drodze dużo mnie nauczyły, ale też  dodały dużo odwagi przed następnymi…

– Dziękuję za rozmowę.