Nibylandia w życiu współczesnych Piotrusiów cz.1.
Pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków to jedne z najbardziej samotnych a może zagubionych pokoleń od dziesięcioleci? Takie stwierdzenie nasuwa mi się ostatnio coraz częściej kiedy widzę „poplątane” ścieżki wielu ludzi wokół mnie.
Często nazywają się singlami, z wyboru, są sami, bywa że tuż przed lub po rozwodzie, od czasu do czasu mają kogoś, ale nie chcą się wiązać na dłużej. Z wyboru. Tak przynajmniej twierdzą. Mężczyźni wydają się inni niż dawniej, jakby czymś obarczeni, zagubieni. Kobiety motają się w tej codzienności coraz bardziej, wyzwolone a zniewolone.
Paweł, lat 32, już 4 „po”, 2 dzieci, z którymi właściwie nie ma kontaktu, bo eks „nie chce używać nawet jego imienia”. Nie wyszło, ich drogi się rozeszły, on o niezłej pozycji zawodowej, żyje dalej chociaż już „nie wierzy w miłość”. Jego walory fizyczne, łagodne usposobienie i pasje przyciągają doń wiele kobiet, ale on ciągle chce więcej. Nie potrafi się zatrzymać na dłużej. Tak bardzo przyzwyczaił się i zgubił w tej wielości i wolności, że każda kolejna możliwa chwilowa przygoda pociąga go bardziej i odciąga od najmniejszej próby zaangażowania w to, co nieco już przybledło i może uznać za pewne.
Anna, lat 31, tzw. Singielka (?), nazwijmy ją „Wendy”, los nie oszczędził jej perypetii miłosnych i życiowych. Radzi sobie, bawi się życiem, idzie dalej, realizuje swoje małe i duże marzenia, stara nie myśleć o samotności tylko zapełniać czas po brzegi. Bywają jednak dni, kiedy chciałaby się po prostu do niego przytulić nie tylko na chwilę. Nie twierdzi, że jest jej dobrze a może jeszcze nie nauczyła się czerpać szczęścia z tak zwanego bycia samą lub z „nim” na kilka chwil. Tak, jest w nim zakochana od dawna, ale on, jako typowy „Piotruś Pan” (tak nazwijmy Pawła) dzisiejszych czasów ustanowił niepisane reguły. Jest wtedy kiedy on chce ją zobaczyć, kiedy akurat ma tą chwilę nastroju na spotkanie. Ona mu na to pozwala (jeszcze) by być odskocznią od pracy, kolegów, zapewne randkowania i zapełnieniem pustki samotności. Tak naprawdę pozwala by była „pewna” bo przecież zakochana, nawet jeśli nigdy mu tego nie powiedziała, to on dobrze o tym wie. Zatem jest owym znakiem zapytania (?) – wolna/nie wolna.
Anna czuje, że ich tak naprawdę nie ma. Można by powiedzieć,że z nimi jest jak z Piotrusiem Panem i Wendy (redakcja przyp. „Przygody Piotrusia Pana” autorstwa Jamesa Matthew Barrie), kiedy „Wendy zarzuca Piotrusiowi ramiona na szyję … on się cofa; nie wie dlaczego – lecz czuje, że musi się wycofać.”
Ona, która zawsze była Blaszanym Dzwoneczkiem, silną kobietą, pozwoliła mu się zniewolić. Zawsze myślała o sobie jako o kimś naprawdę wartościowym, kto nie da sobą pomiatać. Tym razem nie wie jak, w tym jednym przypadku to się stało, ale nie potrafi się mu oprzeć, powiedzieć „koniec jeśli tak mnie będziesz dalej traktował” lub powiedzieć „chcę więcej”. Wszystko w obawie, że to złudzenie skończy się definitywnie, że go straci. Godzi się na niepisany „regulamin” jaki on przed nią postawił.
Z pewnością wiele z was, kobiet, go spotkało, wiele kocha mężczyznę cierpiącego z powodu „syndromu” Piotrusia Pana. I dobrze rozumiecie frustracje, które ogarniają Wendy, kiedy on ją odrzuca przy najmniejszej próbie zaangażowania. Poczucie bezsilności wobec niepisanego kodeksu zachowań tak bardzo zabija spontaniczność, każe być na dystans, dzielić się sobą wyłącznie wtedy gdy otrzyma się na to „pozwolenie”. To wszystko sprawia, że na dojrzałą miłość nie ma miejsca między tym dwojgiem wolnych a jednak zniewolonych. Jedno zniewala trudna miłość i nadzieja, że uda się wszystko jeszcze dotrzeć. Drugie zniewala niedojrzałość oraz paradoks wolności i wyboru. On buja nadal w obłokach, przeżywa drugą młodość, nie chce żadnych ram, nie da się „zamknąć” w przysłowiowy związek.
Taki mężczyzna jest chłopcem za dużych butach, dużym garniturze, który mierzi go coraz bardziej, ma wszystko o czym marzył, co wybrał a jednak nie ma… Zgubił się w swoich obłokach i jest mu z tym wygodnie chociaż nie jest szczęśliwy. Nic nie musi, raz jest szowinistą raz kompletnym narcyzem tak bardzo bojącym się wpuścić kogokolwiek do swojego małego świata emocji w obawie przed zranieniem.
W teorii mówi się, że do typowych cech Pana Piotrusia należy osamotnienie, niskie poczucie wartości, niepokój i nieodpowiedzialność przykrywane szowinizmem i zachowaniami narcystycznymi. Co zabawne te wszystkie cechy są jak koktajl, który sam do końca nie wiem z czego się składa (bo jest czasami jak zagadka, dobrze zakamuflowany), smaczny, ale dopiero przy powolnym smakowaniu wyczuwamy poszczególne składniki, które ujawniają się w najmniej oczekiwanych momentach. To taki „wstrząśnięty nie mieszany”. Smakuje, bywa że wybucha, jednocześnie nie pozwala odkryć tego co ma w środku,a najlepiej czujemy go gdy pali w podniebienie znienacka ostrym chilli. Dopiero z czasem (nie zawsze) pokazuje swoje wnętrze. Na zewnątrz kolorowy, uśmiechnięty, pociągający a w środku bywa gorzki i smutny.
Piotrusie przyciągają zazwyczaj dwa rodzaje kobiet. Wendy – uosobienie uległości, opiekuńczości, szybko wchodząca w rolę matki, wybaczająca wszystko, trwająca wiernie przy partnerze. Drugi rodzaj to Blaszany Dzwoneczek – równie zapatrzona w Piotrusia, opiekuńcza, ale pragnąca spontaniczności i rozwoju we wzajemnej relacji. Zdająca sobie sprawę z niedojrzałości partnera, ale zniewolona jego beztroską postawą. Również trwa przy nim w nadziei na dorośnięcie, kiedy jednak nic się nie zmienia, traci nadzieję i zazwyczaj odchodzi.
Piotrusia pociągają obie. Kiedy na swojej drodze życia nadal przebywa silnie w swojej „Nibylandii” zazwyczaj wiąże się z Wendy, której poczucie opiekuńczości i tolerancja umacniają go w postawie, która przyjął. Z kolei Piotruś, który dorasta do stania się w pełni mężczyzną wiąże się z Dzwoneczkiem, który swoją dojrzałą miłością i akceptacją takiego jakim jest pozwala mu przejść do świata dorosłych bezboleśnie.
Wendy jeśli zatem trwasz przy swoim Piotrusiu, pamiętaj, że zawsze możesz zebrać w sobie siły i stać się Blaszanym Dzwoneczkiem, który swoją miłością pozwoli przejść mu ze świata Nibylandii do rzeczywistości i iść razem przez życie czerpiąc uroki z bycia razem. Nigdy nie jest za późno aby przestać tolerować zachowania, które cię ranią. Powiedz stop manipulacjom, którym ulegasz, pokaż mu drogę powrotu. Przecież kochasz go i wierzysz, że stać go na byciem partnerem w miłości wolnej od niedojrzałości i egoizmu.
Ja-już Dzwoneczek choć jeszcze nie blaszany-sił mam coraz mniej. Ale jeśli ty, Wendy masz jeszcze nadzieję, to walcz o swojego Piotrusia! On jest mądry, wierzę, że to zrozumie. Tylko nie trać nadziei, motywacja płynie z twojej miłości, potrzebujesz wytyczyć sobie plan, który z pewnością odnajdziesz w swoim sercu a niech wskazówką będzie ci książka Dan’a Kinley’a „Syndrom Piotrusia Pana. O nigdy nie dojrzewających mężczyznach”. Czy twoje zaangażowanie coś zmieni? Jak pisze autor: „Z krańca mrocznego tunelu mruga do ciebie maleńkie światełko: ”Tak”. Czasami znika, by po chwili rozbłysnąć na nowo. Ale jest tam, trwa i posyła ci przesłanie: podążaj za mną a wszystko zmieni się na lepsze.” Czego wszystkim Wendy, Piotrusiowi i Blaszanemu Dzwoneczkowi życzę!
(aut. J.)
Zdjęcie użyte w artykule: Fot. Andrei Vorobiev/Shutterstock.com