Magdalena Kozłowska: Cały czas muszę coś robić

Z cyklu KOBIETY STĄD KobiecyElk.pl rozmawia z ełczanką Magdaleną Kozłowską, znaną w Ełku z działalności kulturalnej, działającej w pr oraz showbiznesie.
– Jest Pani bardzo młoda, a już wiele Pani osiągnęła. Własna audycja w radiu „Ekspresyjni Łowcy Kultury”, spotkania z aktorkami, akcje związane z kulturą i wiele innych rzeczy. Skąd takie zainteresowania?
– Dziękuję, to bardzo miłe co Pani napisała, ale ja tak nie uważam. Nie osiągnęłam w tej „dziedzinie” jeszcze nic aż tak szczególnego, przez co mogłabym powiedzieć: „jestem z siebie dumna”. Robiłam te wszystkie rzeczy chyba głównie dlatego, żeby nie siedzieć bezczynnie w domu. U mnie nie istnieje słowo „czas wolny”, cały czas muszę coś robić, a sama nauka w gimnazjum czy liceum to było za mało. Chciałam robić coś więcej, przy czym zdobywać nowe doświadczenie i praktykę w tym, czym chcę się w przyszłości zajmować. Poza tym od zawsze miałam w sobie tę zwykłą, dziecięcą ciekawość świata i poznawania jego zakątków, kultury i tradycji.
– Pierwszy był fanclub Agnieszki Włodarczyk? I ile wtedy miała Pani lat?
– Tak, zaczęło się od fanclubu i spotkań z fanami, pracy w impresariacie, a skończyło na mocnej, pięknej, długotrwałej przyjaźni i poważnej współpracy. Miałam wtedy chyba 12 lat, teraz prawie 20. Z Agnieszką znamy się już 8 lat, czyli prawie połowę mojego życia. Mimo że dzieli nas pewna różnica wieku, to dogadujemy się bardzo dobrze. Szczerze mówiąc chyba żadna moja „przyjaźń” nie przetrwała tak długo. Nie znam drugiej tak wrażliwej osoby jak Agnieszka. Bardzo dużo jej w życiu zawdzięczam i wiem, że nie tylko ja. To ile wspaniałych rzeczy ona bezinteresownie robi dla nawet obcych ludzi i zwierząt, jest nieocenione. Ona nigdy nie przejdzie obojętnie obok człowieka czy zwierzaka w potrzebie. Aga najpierw myśli o innych, a na samym końcu o sobie. Chciałabym kiedyś choć w 10% mieć w sobie taką wrażliwość jaką ma Agnieszka, nie wspominając już o multitalencie w wielu dziedzinach, takich jak śpiewanie, aktorstwo czy gotowanie.
– Co było potem?
– Coraz więcej czasu spędzałam w Warszawie, a więc nie można było mnie zastać w domu podczas ferii czy wakacji. Tak naprawdę to tam był mój drugi dom. W międzyczasie miałam przyjemność współpracować z różnymi znanymi osobami (muzycy, aktorzy, politycy) jako asystentka lub manager. Nauczyłam się jak wygląda produkcja i promocja płyty od A do Z, organizowałam nagrania teledysków, sesje zdjęciowe, eventy premierowe, akredytacje prasowe, umawiałam wywiady, przygotowywałam oferty i ridery koncertowe, itd. Zdarzyło mi się również pracować w jednej z najlepszych polskich agencji PR’owych w Polsce, gdzie – ze względu na szkołę – również działałam zdalnie. Przygotowywałam notki prasowe, „press kit’y”(podstawowe bazy informacji o firmach, markach czy produktach), czy też CSR (koncepcje, według których przedsiębiorstwa na etapie budowania strategii dobrowolnie uwzględniają interesy społeczne i ochronę środowiska, a także relacje z różnymi grupami interesariuszy). Przede wszystkim poznałam wiele osób i zebrałam sporo doświadczenia, które mam nadzieję pomoże mi w przyszłości.

– Przez wiele miesięcy  prowadziła Pani audycję w radiu Bayer Fm. Jak pani to wspomina? Proszę o tym opowiedzieć.

– Tak, przez rok prowadziłam audycję „Ekspresyjni Łowcy Kultury”. W każdy piątek, na żywo, około godzinna rozmowa z twórcami kultury z Ełku i okolic. Łącznie przeprowadziłam 46. audycji. W audycji „Ekspresyjni Łowcy Kultury” mówiliśmy prawdę i poruszaliśmy temat kultury w Ełku. Ten blok rozmowy budził zazwyczaj największe kontrowersje. Goście opowiadali, jak z ich perspektywy wygląda rozwój kultury w naszym mieście, czego im brakuje, jak wygląda polityka dotycząca kultury, z jakich form kultury korzystają, czy obiekty kulturalne w Ełku są wystarczająco dobrze wykorzystywane, czy zdolni ludzie mają szansę rozwoju i czy miasto promuje lokalne talenty. Z tego, co słyszę od gości i słuchaczy – nie są to łatwe i przyjemne tematy, ale wszystkie rozmowy wspominam bardzo miło. Każdy gość był zupełnie inny. Mogłam poznać wielu utalentowanych, wartościowych ludzi i dowiedzieć się o ich fenomenalnych działaniach kulturalnych. Przegadaliśmy ponad 50 godzin o kulturze – na antenie, a także poza nią. To nowe doświadczenia, a także nauka obsługi radiowych sprzętów, wspaniali słuchacze, którzy wiernie w każdy piątek nastawiali radio i słuchali audycji – nawet jeśli trwała 2 godziny. Poza tym pomagali mi w doborze gości oraz układaniu pytań. Miałam również przyjemność wolontarystycznie pisać swój cykl wywiadów pod tym samym tytułem w gazecie „Nowa Ełcka”.

– Brała Pani także aktywny udział w życiu kulturalnym Ełku. Co Pani robiła?
– Tak, w Ełku raczkowałam, jeśli chodzi o organizację lokalnych przedsięwzięć kulturalnych. Podpatrywałam jak to wygląda w mniejszym mieście i działałam wolontarystycznie przy ECK, gdzie wypracowałam prawie 80 godzin. Pisałam kiedyś wywiady dla jednego z ełckich portali, organizowałam inicjatywę społeczną „Czego słuchają ełczanie?” we współpracy z Narodowym Centrum Kultury, czy też zainicjowałam w Ełku akcję „Kultura Na Widoku” we współpracy z fundacją Legalna Kultura i Miejską Biblioteką Publiczną w Ełku. Pojawiały się także różne inne epizody – każdy na pewno mnie czegoś nauczył, bo zawsze wyciągałam wnioski na przyszłość.

– Teraz Pani studiuje? Jaki kierunek?
– W maju ubiegłego roku, zaraz po maturze, podjęłam decyzję o wyjeździe do Niemiec i kształceniu się tutaj. Jednak za namową bliskich i przyjaciół z Warszawy, złożyłam dokumenty na Uniwersytet Warszawski, gdzie dostałam się na Germanistykę. Pomyślałam, że będzie to wyglądało tak samo jak w Niemczech, a jednocześnie nie będę 1300 km od domu. Wynajęłam w Warszawie kawalerkę na Powiślu, nawet na tej samej ulicy co uczelnia, w międzyczasie złapałam jeszcze kilka zleceń w zakresie Public Relations, ale po kilku tygodniach na tym kierunku stwierdziłam, że wracam do Niemiec. Niestety w Warszawie nie miałabym zbyt dużej praktyki, jeśli chodzi o mówienie w języku niemieckim. Poza tym łapałam coraz więcej zajęć poza szkołą i wiedziałam, że im dłużej będę w Warszawie, tym w więcej rzeczy się „wplączę” i z dnia na dzień coraz trudniej będzie mi podjąć decyzję o wyjeździe do Niemiec… i jeśli nie teraz, to nigdy. Dlatego pod koniec października wróciłam do Niemiec i tutaj uczę się od prawie pół roku.
– Jakie plany na przyszłość? Jakie miejsce ma w nich dotychczasowe doświadczenie w Ełku?
– Na razie Germanistyka, ponieważ zależy mi na wyszlifowaniu języka, a potem chciałabym studiować tutaj po niemiecku „Event-management” lub „Public Relations”. Na razie (wydaje mi się), jestem na dobrej drodze. Uczę się języka, poznaję kulturę, politykę i tradycję Niemiec. Poza tym ciągle zdaję różne certyfikaty językowe, a ostatnio zdałam także certyfikat z kultury i polityki Niemiec, który umożliwi mi uzyskanie obywatelstwa w krótszym czasie. Tutaj również mogę rozwijać swoje pasje – podobnie jak w Ełku, też działam przy lokalnym radio, gazecie, organizacji przedsięwzięć kulturalnych. Oprócz tego poznałam trochę niemieckich polityków i – nie ukrywam – zaintrygował mnie ten świat. Być może niedługo będę robiła również praktykę w wydziale promocji mojego miasteczka, ponieważ taką propozycję otrzymałam od burmistrza. Chcę zostać w Niemczech na stałe i tutaj wykształcić się w tym, co mnie interesuje, a potem pracować w zakresie promocji miast, organizacji przedsięwzięć kulturalnych czy Public Relations dla dużych korporacji.
– Czy mimo tego, że chce Pani zostać w Niemczech na stałe, oznacza, że nie nie będzie Pani już działała w Polsce?
– Oczywiście tak nie jest! Jeśli chodzi o Public Relations i media, to można w 80% pracować zdalnie. Dlatego też to, że mieszkam obecnie ponad 1000 km od Warszawy, nie jest żadnym problemem. Właśnie podpisałam umowę z pewną wytwórnią fonograficzną z Warszawy, gdzie będę zajmowała się PR’em, a więc mieszkając i ucząc się w Niemczech, pracuję „w Polsce”. Da się to pogodzić! 🙂
– Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia  w realizacji planów.