Niemiecka chemia – mit czy fakt o wyższej jakości zagranicznych detergentów

W Polsce bardzo popularne są detergenty – płyny do mycia naczyń, proszki do prania i czyszczenia czy odplamiacze pochodzące z Niemiec. Jak przysłowiowe grzyby po deszczu powstają sklepy oferujące „niemiecką chemię”. Czy rzeczywiście jest ona dużo lepsza jakościowo od produktów dostępnych w standardowej sprzedaży w polskich sklepach?

Niemieckie znaczy lepsze?

W zbiorowej świadomości społecznej panuje stereotyp o tym, że wszystko co „zachodnie” jest lepsze. Zachwycamy się szwajcarskimi zegarkami, hiszpańską szynką czy francuskimi winami. Rzeczywiście, akurat te produkty mogą być lepsze od wyprodukowanych w Polsce, ale niekoniecznie niemiecki proszek do prania sprzedawany pod tą samą marką w Niemczech, co w naszym kraju, będzie lepszy.

Potwierdził to eksperyment przeprowadzony przez dziennikarkę TVN Style, Katarzynę Bosacką, która prowadzi na antenie tej stacji program „Wiem co jem i Wiem co kupuję”. Postanowiła ona porównać ze sobą efekty prania w proszku niemieckim i polskim marki Vizir. Różnicy w praniu w praktyce nie widać w ogóle, oprócz ceny – niemiecki proszek jest droższy od polskiego. Odmienna jest też struktura proszku zza Odry – granulki są większe, a zapach nie tak intensywny jak polskiego odpowiednika. Producent zaleca również, aby sypać takiego proszku do pralki o 30 proc. mniej niż proszku rodzimego.

W praktyce proszek niemiecki i polski tego samego producenta nie powinien się różnić, o czym mówi Anna Kobierska z działu komunikacji korporacyjnej Henkel Polska (producenta proszku Persil). Wskazuje ona, że proszek przeznaczony do polskich sklepów oraz na rynki Europy Zachodniej produkowany jest dokładnie w tej samej fabryce w Raciborzu. Firma Procter and Gamble również zaprzecza, jakoby jej proszek Vizir i inne produkty przeznaczone na rynek polski różniły się pod względem jakości od proszków z rynku niemieckiego.

Polak wie lepiej

Problem w tym, że polscy konsumenci nieprawidłowo korzystają z chemii do prania czy do czyszczenia. Wykorzystujemy znacznie więcej detergentu, niż naprawdę jest to potrzebne. Podobnie jest w przypadku proszków do prania czy odplamiaczy, takich jak Vanish. Pomimo, że do takich wyrobów jest dołączona miarka, a na opakowaniu dokładnie oznaczono, ile środka trzeba wsypać lub wlać – sami wiemy to lepiej! Dlatego zgodnie z nawykami pielęgnowanymi od lat w polskich rodzinach, sypiemy do prania więcej proszku niż zmieści podajnik. Jest to dużym błędem, ponieważ większa ilość detergentu nie spowoduje, że pranie będzie skuteczniejsze. Co najwyżej pralka nie będzie w stanie wypłukać proszku z ubrań i płukanie będzie trzeba powtórzyć.

Wydawanie większej kwoty na „chemię niemiecką” nie ma większego sensu – za niższą sumę możemy kupić tak samo dobre detergenty z polskich sklepów.