Bułka bibułka, czyli drożdżówka jak malowana.

Terminologia encyklopedyczna mówi, że jest to ciasto z mąki i płynu (najczęściej spotykamy w przepisach mleko, jeżeli jednak użyjemy wody – nie może być przegotowana, ponieważ ta właśnie zawiera dwutlenek węgla, który uwalniając się przy pieczeniu, spulchnia ciasto).

Sukces drożdżówki opiera się na biologicznej metodzie spulchniania (patrz: drożdże piekarnicze, dodałabym: „świeże”). Sposobów sporządzania ciasta jest wiele (począwszy od metod x-fazowych, poprzez różnorodność dodatków (mak, biały ser, budyń, owoce) skończywszy na samym kształcie i rodzajach pieczenia (np. dawniej na Podlasiu wypiekano je w piecach chlebowych, jeszcze rozgrzanych tuż po skończeniu pieczenia chleba, a w Rumunii opieka się je na ruszcie).

Do podlaskich buł drożdżowych stosowano nadzienia również na słono. I dziś, aż trudno sobie wyobrazić, że obok kapusty z grzybami, były to kasze lub soczewica. Choć nie możemy zapomnieć o bialystoker kuchen, znane również pod nazwami „bialys” czy „bialy”, wypełnione są po brzegi cebulowym farszem. Prócz ciast drożdżowych, bułek czy bab – podlaską popularnością cieszyły się również drożdżowe kluski gotowane na parze, znane jako pampuchy, pempuchy czy pępuchy. Tak więc całe tony smakołyków z takiego ciasta drożdżowego mogło i może powstać.

Tradycyjną drożdżówkę piekę według wielokrotnie sprawdzonego przepisu:
http://pychaciasta.bloog.pl/id,4321248,title,Ciasto-drozdzowe-z-kruszonka-przepisII,index.html?ticaid=6f4b8.

Potrzebujemy:
1 kg mąki
1 szklanka cukru
10 dag świeżych drożdży (cała kostka)
1 ½ szklanki mleka
cukier waniliowy
5 jaj kurzych (strusiego około 1/6 jaja)
1 kostka margaryny (¾ kostki plus ¼ na kruszonkę)
szczypta soli

Robimy rozczyn: drożdże + letnie mleko + odrobina mąki i pozostawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia na około kwadrans. Na powierzchni muszą pojawić się pęcherzyki powietrza, to nas utwierdzi w przekonaniu, że na starcie możemy sobie pogratulować. Jeżeli bulbonków odnotujemy brak – należy zaczyn zrobić od nowa, bo buła nie wyjdzie. Po pozytywniej ocenie sytuacji pozostałą mąkę wysypujemy do dużej miski albo na drewnianą deskę do ugniatania ciasta, dodajemy gotowy rozczyn, jaja, cukier, cukier waniliowy (nie wanilinowy!). Zakasujemy rękawy i wyrabiamy dość długo, aż ciasto będzie elastyczne. Następnie dolewamy ¾ kostki rozpuszczonej margaryny, nadal ugniatamy i po wchłonięciu przez ciasto mniej więcej całego tłuszczu odstawiamy do rośnięcia w ciepłe miejsce. Planowo powinno podwoić objętość. Gdy szczęśliwie osiągniemy cel, przekładamy drożdżówkę do przygotowanej wcześniej blachy (nasmarowanej tłuszczem + obsypanej bułką tartą lub wyłożonej sprawdzonym papierem do pieczenia, który nie przyklei się do ciasta – to bardzo ważne, bo w przeciwnym razie po upieczeniu naszego cuda przekleństwom nie będzie końca). Znów odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia i w tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180 st.
Przyszedł czas na kruszonkę. Pozostałą ¼ kostki margaryny rozcieramy (preferuję „dłońmi”) z odrobiną mąki i cukru. Przed wstawieniem do piekarnika posypujemy drożdżówkę naszą kruszonką. Pieczemy całość około 1 godz (zależy od pikarnika, po 45 min należy zaglądać do ciasta, bez otwierania drzwiczek), aż się zarumieni.

Uwagi:
*Na całą ilość ciasta polecam blaszkę dość dużą prostokątną (ok. 500×375), ponieważ drożdżówka rośnie również w piekarniku.
*W trakcie pieczenia zakaz otwierania okien. Teoretycznie nie mają one nic wspólnego z piekarnikiem. Praktycznie drożdżówka może opaść.
*Wszystkie składniki powinny mieć tą samą temperaturę.

 

Autor: Blog Domowe wyroby nie psują wątroby.